"Sedno radości życia, tkwi w tym, że życie może nas
zaskakiwać."
~Frank Herbert "Dzieci Dziuny"
Następnego dnia po szkole poszłam z Elise na wycieczkę po mieście. Obiecałam Liam'owi i Miley że będę przed osiemnastą, by zjeść obiad i zrobić lekcje.
Od razu po ostatniej lekcji jako pierwsze pobiegłyśmy do szatni. Ubrałyśmy się i gdy miałyśmy już wychodzić na zewnątrz na moją nową koleżankę wpadł jakiś chłopak. Wszystko wypadło jej z torebki którą, niestety, zostawiła otwartą.
-Przepraszam, Elise. Już Ci pomogę, czekaj...-uklęknął na ziemi i zaczął zbierać porozrzucane zeszyty.
-O, Niall...-wydukała wkładając piórnik do torby.-Em, nie, nic się nie stało, jasne. Dzięki za pomoc.
Gdy wszystkie przedmioty znalazły się na swoich miejscach blondyn uśmiechnął się do nas po czym szybko pobiegł w stronę szatni.
-Kto to?-zapytałam gdy wychodziłyśmy.
-Niall Horan. Lat osiemnaście. Gra na gitarze. Urodzony 13 września 1996. Pochodzi z Irlandii. Podobno jego hobby to rysowanie ale nikomu o tym jeszcze nie powiedział.-wyrecytowała.
-Wow, wiesz o nim strasznie dużo! Przyjaźnicie się?
-Cudem jest, że pamiętał jak mam na imię.-odparła speszona.
-Wydaje się fajny.
-I jest fajny.
-Podoba Ci się, mam racje?
-Nie, nie! Co ty mówisz? Oczywiście, że nie! To nie moja liga...
-Jasne, jasne.-mruknęłam pod nosem ale myślę, że to usłyszała, bo przewróciła oczami.
W pobliskim kiosku kupiłyśmy dwa bilety autobusowe i powędrowałyśmy na przystanek. Gdy nasz bus podjechał wsiadłyśmy do niego. Przez całą drogę patrzyłam przez okno. O mamuniu, ale tu jest wspaniale! Gdyby nie obecność Elise to zapewne jeździłabym tak cały dzień oglądając to cudowne miasto.
-Dobra jesteśmy w centrum. Czy jesteś głodna? Niedaleko stąd jest dobra budka z hot dogami.-powiedziała brunetka gdy wysiadłyśmy.
-Ok.-pokiwałam twierdząco głową.-Lepiej chodźmy bo mój brzuch domaga się jedzenia.
Po chwili przechadzałyśmy się uliczkami Londynu jedząc, przyznaje mało oryginalne, parówki w bułkach. Mimo wszystko nie były takie złe. Poszłyśmy na Brompton Roa bym zobaczyła Big Ben.
Elise trochę mi o nim opowiedziała. Mówiła bardzo profesjonalnie, jakby robiła to codziennie. Ani raz się nie zawahała. Zrobiłyśmy też parę zdjęć.
Gdy wracałyśmy zaczął padać deszcz. Przyśpieszyłyśmy kroku. Do przystanku było dość daleko więc weszłyśmy do kawiarenki na którą trafiłyśmy. Postanowiłyśmy wyjść gdy przestanie padać.
Usadowiłyśmy się w przytulnym rogu kawiarni i zamówiłyśmy cappuccino. Nasza rozmowa kręciła się w okół ślicznej, czarnej sukienki którą widziałyśmy w witrynie jednego ze sklepów które miałyśmy.
-Hej, Elisiu!-usłyszałyśmy męski głos. Gdy się odwróciłyśmy naszym oczom ukazał się wysoki brunet.
-O, Zayn!-uśmiechnęła się.-Ty nie z Victorią? No, co tak stoisz? Dosiądź się do nas.
-My się chyba jeszcze nie znamy.-zwrócił się do mnie siadając.-Jestem Zayn.
-Alexandra.-przedstawiłam się nieśmiało.
-Och, to ty jesteś ta nowa?-bardziej stwierdził niż zapytał.-Vicki coś o Tobie wspomniała.
-Tak. Wczoraj przyjechała z Nowego Jorku.-odpowiedziała za mnie.-Dlaczego nie jesteś z Victorią?
-Szczerze mówiąc sam nie wiem. Powiedziała że idzie się z Tobą spotkać.Widocznie nie przewidziała, że się spotkamy.
-Czyli znowu siedzi na siłowni.-westchnęła.-Zasłabnie tam.
-Nie mów mi, że dziś też nic nie jadła...-zbladł Zayn.
-Na to wygląda. Wstąp lepiej do jej osiedlowej siłowni i zobacz, jak się trzyma.-doradziła Elise.
-Masz racje.-wstał po czym popatrzył na mnie i dodał.-Miło było Cię poznać.
-Wzajemnie.-delikatnie się uśmiechnęłam.
Brunet wyszedł. My jeszcze chwile posiedziałyśmy dopijając kawę. Spojrzałam za szybę. Przestało padać. Wspólnie zapłaciłyśmy i opuściłyśmy kawiarnie.
~.~
Po wyjściu z Elise wróciłam do domu. Zjadłam obiad który przygotowała dla mnie Miley i zrobiłam zadania domowe których było dziś niewiele.
Liam i Mils pojechali na zakupy by wypełnić lodówkę. Zostałam więc z Blue. Siedziałam z kotem w swoim pokoju. Z pod poduszki wyciągnęłam dziennik i postanowiłam, że przeczytam następny wpis.
13 marca 2013 rok.
Dzisiejszy dzień spędziłam z Harry'm. Zaraz po szkole, ze względu na piękną pogodę poszliśmy do parku. Siedzieliśmy na kocu który Hazz rozłożył na trawie. Rozmawialiśmy o Margaret Stone. Niedawno przyszła do naszej szkoły i już zdążyłam ją znielubić. W sumie, miałam ku temu powody. Śmieje się z wszystkich i macha tymi swoimi czarnymi włosami (które, niestety, są bardzo ładne).
Nie wiem, dlaczego uważa się za lepszą. Figury ładnej nie ma, jej twarz też za piękna nie jest. O co jej chodzi? Harry uważa że chce pokazać, że jest pewna siebie. Nie wiem, czy to dobry sposób...
Przekonaliśmy się też, że jest bardzo agresywna. Amanda, wychudła szatynka chodząca do
równoległej klasy, była i jest, jej głównym obiektem drwin. Śmiała się z jej ubioru (no cóż, rodzice Amandy to najbogatszych nie należą), figury i piegów. Gdy próbowała się jej przeciwstawić mało brakowało, by się na nią nie rzuciła. Sama boje się Margaret. Gdyby nie Harry, przy którym czuje się bezpiecznie, teraz pewnie prosiłabym tatę by wypisał mnie ze szkoły. Mam jednak nadzieje, że Stone okaże się miłą osobą...
Jutro wybieram się z tatą i Liam'em do muzeum sztuki współczesnej. Bardzo się cieszę, bo uwielbiam tego typu wyjścia. Harry miał z nami iść jednak musiał pomóc mamie w domu. Pani Styles poznała ostatnio jakiegoś mężczyznę. Hazz mówił, że często gdzieś z nim wychodzi. Oboje stwierdziliśmy że partner jej się przyda. Od śmierci Avana, ojca Harry'ego, nie spotykała się z żadnym mężczyzną.
Wczoraj pisałam o zdjęciach które znalazłam. Jedno z nich oprawiłam sobie w ramkę. Leży na stoliczku, obok mojego łóżka. Jest naprawdę śliczne. Jestem na nim ja, tata i mama z Liam'em. Stoimy na plaży a za nami widnieje morze. Ach, tak bardzo chciałabym pojechać nad morze...
Chyba za bardzo się rozmarzyłam.
Muszę już kończyć gdyż tata woła mnie na kolacje. Dziś upiekł pizze więc nie chce, by wystygła.
Na koniec wklejam zdjęcie które zostało zrobione dziś, przed naszym domem. Do jutra!
To, co dziś przeczytałam bardzo mnie zaniepokoiło. Margaret agresywna, niemiła? Nie, nie! Na pewno nie!
Kusiło mnie by przeczytać następny wpis ale się powstrzymałam. Obiecałam sobie, że będę czytać jedną notkę dziennie i zamierzam dotrzymać obietnicy.
Zdjęcie, które było przyklejone do dołu strony było naprawdę śliczne. Postanowiłam, że zadzwonię do Harry'ego. Wczoraj, zanim się położyłam, rozmawialiśmy. Był jednak bardzo zmęczony i umówiliśmy się, że pogadamy jutro.
Wzięłam do rąk telefon i wybrałam numer. Po paru sekundach odebrał.
-Hej, Alex! Właśnie miałem do Ciebie dzwonić.
-No cześć. Co tam u Ciebie?
-Dobrze. Byłem dziś z Margaret w parku na spacerze z jej psem. A u Ciebie? Opowiadaj: Jak jest w Londynie?
-Och, świetnie! Poznałam pewną dziewczynę. Ma na imię Elise. Jest bardzo miła. Pokazała mi trochę Londynu. Jest jeszcze Victoria. Jej jednak jeszcze nie zdążyłam dobrze poznać.
-A co z chłopakami?
-Jestem tu trzeci dzień, nie przesadzajmy!
-No nie wiem, z Tobą bywa różnie.
-Bardzo śmieszne! Posłuchaj... Pamiętasz ten dziennik, który dałeś mi w dzień mojego wyjazdu?
-No oczywiście. Tak źle jeszcze ze mną nie jest! Chyba...
-Harry, to ważne. Nie żartuj sobie...
-Dobra, dobra. Mów o co chodzi bo zaczynam się martwić.
-Czy Margaret była kiedyś agresywna? Przeczytałam dziś drugi wpis.
-Eh, Alex... Nie wiedziałem, że pisałaś od dnia, kiedy dołączyła do naszej klasy...
-Och, czyli była... Powiedz mi, o co chodzi? Z tego co pisałam, nie zapowiadało się na to, by nasza relacja mogła skończyć się przyjaźnią.
-Na pewno chcesz wiedzieć? Nie wolisz doczytać?
-Zżera mnie ciekawość.
-No dobrze. Margaret była agresywna, racja. Na początku tego nie zauważała. Myślała że wszystko z nią w porządku. Zaczęło nam się robić jej żal i zaproponowaliśmy jej psychologa. Najpierw nie chciała nas słuchać ale potem...
-Dobra, tyle chciałam wiedzieć. Dzięki.
Rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas. Dowiedziałam się, co wydarzyło się w naszej szkole od mojego wyjazdu. Harry powiedział, że Margaret chciała się ze mną skontaktować ale telefon wpadł jej do toalety i aktualnie jest w naprawię.
Gdy akurat skończyłam rozmowę do pokoju wszedł Liam i powiedział że kolacja jest już na stole.
Sam ją przygotował, gdyż Miley musiała pojechać do brata który mieszka na drugim końcu miasta.
Muszę przyznać, że jajecznica którą zrobił mój brat była całkiem dobra. Streściłam mu wyjście z Elise a on opowiedział mi parę śmiesznych historii ze swojej pracy. Poruszyliśmy nawet temat nietolerancji jaka panuję na świecie. Lubię takie poważne rozmowy. Fajnie jest posłuchać czyjegoś zdania. Gdy szłam się wykąpać Liam powiedział, że jutro wieczorem przychodzą do nas rodzice Miley. Poprosił, bym ubrała się jakoś elegancko bo chcę, bym brała udział w kolacji.
Nie chciałam zawieść brata więc gdy tylko weszłam do pokoju postanowiłam przygotować sobie strój na jutro. Nie miałam wielu eleganckich ubrań ale jakoś sobie poradziłam. Po paru minutach udało mi się znaleźć prostą, elegancką sukienke. Miałam ją na sobie na urodzinach taty w 2013 r.
Powiesiłam ją na wieszaku. Po kąpieli postanowiłam spakować się i położyć. Tak też zrobiłam.
~.~
Dziś do szkoły miałam na ósmą. Liam zaczynał pracę o dziewiątej więc uznał że poświęci się i zbierze na czas. Mówiąc szczerze chyba nie miał wyboru...
Wykonałam poranną toaletę i ubrałam się w przygotowane wczoraj
ubrania. Zjadłam płatki z mlekiem i w pośpiechu umyłam zęby. Chwilę później byłam z bratem w samochodzie.
W szkole wszyscy mówili dziś o dyskotece szkolnej. Podobno miała odbyć się w piątek. Elise była jakaś dziwnie cicha więc rozmawiałam z Victorią którą postanowiła nam dziś towarzyszyć. Oznajmiła że owszem, wybiera się na tańce. Oczywiście z Zayn'em.
-Elisiu, co tak cicho siedzisz?-Vicki spojrzała na brunetkę przerywając swoją wypowiedź na temat stroju na piątkowy wieczór.
-Ja? Nie... Wydaje Ci się. Po prostu słucham tego, co mówicie. Nie mam nic do powiedzenia w tym temacie.-odparła dziewczyna.
W myślach stwierdziłam, że myśli o Niall'u. Widocznie chciałaby z nim iść. Widać, że jej się podoba. Ja sama nie wiem, z kim chciałabym wybrać się na tańce. Nie zastanawiałam się.
Na pierwszej lekcji mieliśmy godzinę wychowawczą. Nauczycielka wydawała się być miła. Była rudą, wysoką kobietą o dość szerokich biodrach. Ubrana była w czarną, ołówkową spódnice i lawendową koszulę oraz białe baleriny. Krótko mówiąc: Była ładna.
-Chłopcy, liczę, że zaprosicie dziewczyny i że żadna nie będzie szła sama.-z uśmiechem zakończyła temat o dyskotece.
Wydawało mi się, że Louis w dalszym ciągu mi się przygląda. Nie wiem, może jestem przewrażliwiona. Omówiliśmy jeszcze parę spraw związanych z naszą klasą. Gdy zadzwonił dzwonek na przerwę wszyscy wyszli z sali zostawiając w niej plecaki gdyż mieliśmy mieć w niej następną lekcje. Elise zaczęła boleć głowa więc poszła z Vicki do higienistki. Poszłabym z nimi jednak musiałam skorzystać z toalety.
Gdy to zrobiłam chciałam znaleźć dziewczyny i zorientować się, jak Eli się czuje.Niestety, nie wiedziałam gdzie jest gabinet pielęgniarki. Jeszcze nie zdążyłam oswoić się z nową szkołą.
-Przepraszam-zagadnęłam nieśmiało Louis'a który akurat przechodził. Na korytarzu nie widziałam nikogo innego "znajomego".-czy wiesz gdzie jest gabinet higienistki?
-Jasne.-uśmiechnął się.-Mogę Cię zaprowadzić... Chciałabyś?
-Tak, oczywiście.-pokiwałam twierdząco głową.
Czułam się trochę nieswojo ale cieszyłam się, że zgodził mi się pomóc.
-No więc... Jak podoba Ci się nasza szkoła?-zagadnął.
-Hm, podoba mi się tu. Ludzie wydają się mili.
-Bo tacy są. Zwłaszcza ja.-szeroko się uśmiechnął.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć więc krzywo się uśmiechnęłam.
-W ogóle chyba się nie poznaliśmy... Jestem Louis. Najprzystojniejszy i najfajniejszy chłopak w szkole.
-Tak, bardzo.-prychnęłam po czym ugryzłam się w język. Chyba nie powinnam tego mówić...
-Czy ty negujesz moją fajność?-uniósł jedną brew.
-Nie, no skądże! Ja...
-Spokojnie.-zaśmiał się.-Przecież tylko żartuje! Ale... Spodobałaś się mi. Chciałabyś iść ze mną na piątkową dyskotekę?
-Em, no... Tak, pewnie.
-Louis Tomlinson Cię zaprosił, czuj się zaszczycona.-parsknął.-Wybacz, chyba Cię zawstydziłem. Dasz mi swój numer?-pokiwałam twierdząco głową.
Podyktowałam mu numer po czym poszliśmy do sali gdyż zadzwonił dzwonek.
~.~
Przepraszam za tak długą nieobecność. Teraz powracam z rozdziałem 3. Wybaczcie, jest dość krótki.
Zmieniłam wygląd bloga, strasznie mi się podoba. Mam nadzieję, że Wam też.
4 komentarze-następny rozdział